O. Stefan Biegun żył 80 lat, Cerkwi służył 57 lat.
Gdy się urodził sto lat temu we wsi Dokszyce na Wileńszczyźnie, któż mógł przypuszczać, że przyjdzie mu żyć w najtrudniejszym dla wschodniego chrześcijaństwa wieku. I czy rodzice,
chłopi, przypuszczali, że jego życie stanie się nieustannym osłanianiem Cerkwi, smaganej z każdej strony, wyrywanej ze swojej ziemi, poniewieranej, ośmieszanej, prowadzonej na Golgotę.
Seminarium duchowne ukończył w Wilnie w 1923 roku. Trzy lata później przyjął święcenia diakońskie i kapłańskie. Jako duchowny wrócił na ziemię rodzinną do Słobody niedaleko Dokszyc.
W 1934 roku był już wikariuszem w soborze w Dziśnie.
Rok 1937 przyniósł trzecią w okresie międzywojennym falę rewindykacji cerkwi i majątku cerkiewnego, wszczętą przez Kościół rzymskokatolicki. O. Stefan został posłany na
Bracławszczyznę do miejscowości Iody, by bronić parafii przed rewindykacją. Bronił odważnie i skutecznie. Za to, na żądanie wojewody wileńskiego, został ukarany. Osądzono go na trzy lata
więzienia i sto złotych grzywny. Sąd apelacyjny karę anulował.
Od 1938 do 1942 roku służył w Tumiłowiczach, zaocznie studiując geografię w mińskim uniwersytecie. W 1942 r. Niemcy, w odwet za partyzancką działalność, podpalili cerkiew w
Tumiłowiczach. Duchownego osadzili w więzieniu pod Hannowerem.
Wyjście z obozu wciąż nie zapowiadało spokoju. W 1944 roku o. Stefan trafił do Sosnowca, skąd jeździł służyć do Cieszyna, a już w 1946 roku pełnił posługę proboszcza w łemkowskiej
wsi Florynka. Tylko na rok zatrzymał się tutaj. Razem z wygnańcami z Florynki i całej Łemkowszczyzny powędrował na ziemie zachodnie. Trafił do Ścinawy w województwie wrocławskim. Rozproszonym,
zagubionym, biednym i nieraz traktowanym jak bandyci służył z wielką energią i oddaniem.
Już w 1947 roku założył parafie w Michałowie, Lubinie, Studziankach i Jeleniej Górze. W ciągu następnych lat zorganizował wspólnoty w Wałbrzychu i Malczycach. W 1949 roku został
mianowany błagoczynnym.
Wierni zapamiętali o. Stefana głównie jako batiuszkę jeleniogórskiego. W tej parafii służył od 1947 roku aż do śmierci. Najpierw nabożeństwa odprawiał w domach przy ulicy Panieńskiej
- w sali przyewangelickiego kościoła, potem w domu, który dzięki jego staraniom stał się parafialnym. W 1952 roku prawosławni przenieśli się na jeleniogórskie stare miasto. Tu otrzymali mocno
zniszczony, z 1738 roku, poewangelicki kościół. Trzeba było go odremontować, przywieźć ikonostas ze zniszczonej cerkwi na Lubelszczyźnie, położyć polichromie.
Lata pięćdziesiąte gromadziły w cerkwi najwięcej wiernych - służył tu nawet psalmista, śpiewał spory chór. Potem parafia zaczęła się kurczyć. Ludzie umierali, polonizowali się i
latynizowali, część wróciła na Łemkowszczyznę.
Doszło do tego, że w cerkwi nie było komu śpiewać. O. Stefan nagrał więc na taśmę partie chóralne nabożeństwa i wspomagany przez śpiewy z taśmy służył Liturgię.
O. Stefan Biegun był tłumaczem przysięgłym języków rosyjskiego, białoruskiego i ukraińskiego. Dodatkowa praca tłumacza pomagała przetrwać chude lata w życiu parafii.
Na pięćdziesięciolecie kapłańskiej służby duchowny został nagrodzony mitrą. W 1981 roku owdowiał. Odszedł dwa lata po śmierci matuszki, na Wniebowstąpienie, 16 czerwca 1983
roku.
O. Stefan Biegun całe życie był przede wszystkim misjonarzem.
Anna Radziukiewicz
↑ Kliknij, aby przejść ↑
do Przeglądu Prawosławnego